Naprawa plotera Atari 1020
Ploter Atari 1020 o którym nieco informacji znajdziesz tutaj jest konstrukcją opartą o mechanizm firmy ALPS. Na bazie tego gotowego mechanizmu przesuwającego papier oraz karetkę z czterokolorowym zestawem pisaków swoje plotery budowały firmy Sharp, Sony, Panasonic, Casio, Commodore oraz w nieco zmienionej konstrukcji nawet rodzime zakłady łódzkiej Mery.
Główny mechanizm plotera Atari pomimo skomplikowanej i miniaturowej konstrukcji dosyć dobrze zniósł upływ czasu co bardzo dobrze świadczy o kompetencjach inżynierów projektujących mechanizm – wszak mowa tu o dziele japońskiej myśli technicznej.
Zaraz, zaraz – przecież musi być jakieś „ale ?”. Owszem. Mechanizm posiada „jedną” wadę, która ujawniła się chyba we wszystkich egzemplarzach i jest to oczywiście efekt niezamierzony, wynikający z użytych materiałów. Tutaj nie ma też znaczenia czy ploter był używany, czy tylko stał w komodzie między „kryształami”. Objawi się ona światu zgrzytaniem a co za tym idzie – ploter nie będzie prawidłowo przesuwać papieru oraz karetki, może się też zakleszczyć w bardzo niedobrej pozycji. A ponieważ zgodnie z zasadą że wszystkie ważne lub duże rzeczy rozbijają się o drobiazgi to wina tego stanu rzeczy leży w jednym z najmniejszych elementów plotera – 13 zębowego koła o średnicy około 3,7mm.
Start.
Widok otwartego Atari 1020 nie jest codziennością, można więc się delektować. Uchylenie górnej obudowy ukazuje w pełnej krasie mechanizm plotera:
Tuż pod nim znajduje się elektronika, bardzo prosta i zgrabna jak większość peryferiów Atari – stabilizowany zasilacz, kontroler, porty SIO, producent ujawnił się sam:
Konstrukcja mechaniczna plotera to właśnie ten gotowy i kompletny moduł o którym mowa we wstępie. Z grubsza wygląda to tak: jeden silniczek obraca przez przekładnię czarny poziomy podłużny wałek przesuwający papier w górę lub w dół, drugi poprzez przekładnię zębatą i linkę przesuwa karetkę z pisakami w lewo lub prawo. Za dociśnięcie pisaka do papieru odpowiada elektromagnes (zielony po prawej) który podnosi podłużną metalową listwę, a ta dociska pisak do papieru. Dodatkowo są jeszcze dwie „funkcjonalności”. Kiedy karetka wyjedzie poza obszar druku z lewej strony to bębenek przekręci się wzdłuż swojej osi i przestawi na następny pisak. Skojarzenia z magazynkiem bębenkowym rewolweru Smith&Wesson są jak najbardziej trafne. Przesunięcie karetki skrajnie w prawo to „parkowanie”. W tej pozycji po naciśnięciu palcem plastikowego elementu możliwe jest wyjęcie pisaka aktualnie wybranego koloru. Operacja bezsprzecznie przypomina wkładanie lub wyjmowanie naboju – i znów skojarzenie z ładowaniem magazynka będzie prawidłowe. Obie te operacje można wywołać dedykowanymi klawiszami funkcyjnymi na „konsoli operatora plotera Atari 1020”: COLOR i PEN.
Pomijając już militarne dygresje przyjrzyjmy się z grubsza na mechanizmy. Tutaj widać oś silniczka z kołem napędowym mechanizmu linkowego przesuwu karetki:
Napisałem „z grubsza”, bo trzeba dobrego wzroku żeby wyłapać to:
Pęknięcie wzdłuż koła zębatego rozszerza się w czasie pracy na tyle mocno, że przeskakuje po zębach kolejnego koła zębatego. Rzućmy też okiem na drugą stronę:
Identyczna sytuacja, pęknięcie wzdłuż, szczelina na tyle duża, że przeskakuje na zębach kolejnego koła zębatego.
In medias res.
Demontaż uszkodzonych kół zębatych nie nastręczy żadnych trudności – są pęknięte wzdłuż więc można je wcisnąć głębiej na oś silnika i zdjąć poprzez pęknięcie. Gdyby nie ta usterka to wymiana wymagałaby demontażu kolejnych kół zębatych. Czy napisałem już coś o dobrym wzroku ? Bo chciałbym wreszcie odnieść się do wielkości tej strasznej rzeczy, która mnie tutaj doprowadziła. Po kilku latach nieudanych starań klejenia, potem próby wydrukowania tych elementów z różnych materiałów udało mi się w końcu zakupić gotowe elementy wykonane prawidłowo i z surowca takiego, że nawet mucha na nim nie usiądzie a wygląda tak:
A żeby lepiej oddać istotę sprawy:
Nowy element jest nieco krótszy i wewnętrznie wydaje się być nieco ciaśniejszy, ale jest to trudne do ustalenia z uwagi na to, że oryginał jest uszkodzony i przez to zdeformowany.
Czas przystąpić do montażu nowych kół. Jeśli ktokolwiek miał w życiu okazję cokolwiek „nabijać” lub „wbijać” ten wie, że koło zębate trzeba będzie prasować na oś silnika. Żeby go nie uszkodzić warto wcześniej sprawdzić jak taki silnik wygląda. Zdjęcie osłony silniczków ukazuje, że ośki silnika są przelotowe:
I bardzo dobrze, bo w warunkach amatorskich można zrobić prasę chociażby z imadełka:
Najlepiej wycentrować kółka w osi następnego koła zębatego:
To już czas na montaż wszystkiego w całość i testy.
Nieoczekiwany lecz jednak koniec 🙂